Wysłany: 2015-03-21, 12:35 Pięćdziesiąta pierwsza twarz Greya ...
Tyle się ostatnio mówi o fenomenie "Pięćdziesiąt twarzy Greya"... że poczciwina pod siodło też mi się z tą pozycją skojarzył
Równie szlachetny, równie zadbany (z dźwiękami Chopina w stajni) ...
Jedno jest pewne - o niebo bardziej autentyczny w chwilach uniesień ...
Nie trudno mieć zastrzeżenia do gry odtwórców głównych ról... Ale pozostawiając to krytykom nie sposób nie zauważyć, że powieść przedstawia siłę uczucia - siłę uczucia, która może czynić rzeczy nieomal niemożliwe, bo tym przecież jest zaszczepienie zblazowanemu miliarderowi wrażliwości... na miłość!
Cóż... mój wpis miał być małą prowokacją do tego abyście napisali co sami sądzicie o tym tytule. Jak widzę wolicie unikać ujawniania swoich ocen... Zapraszam mimo wszystko do własnej oceny i podsumowania!
Czy to nie jest jednak tak, że nie ma sprawy? Może film jest w zasadzie niszowy, bo jedni traktują go jak "pornusa", drudzy - zabiegani w codzienności, nawet go nie zauważają...
Jak to jest naprawdę z książką / filmem "Pięćdziesiąt twarzy Greya"?
Jedno jest pewne - przy takim marketingu piosenka Ellie Goulding zatytułowana "Love Me Like You Do" ma zagwarantowany sukces, jak i sam film "Fifty Shades Of Grey"! Z tego piosenka jest naprawdę warta posłuchania - może nie jeden raz
Tak działa współczesny marketing - stworzyć wrażenie, że towar jest tylko dla wybranych, a później sprzedać go jak unikat największej ilości odbiorców :-) I kolejne części będą męczyły temat stary jak świat...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum