Piękny, styczniowy dzień... Pierwszy bez zawieruchy i opadów... Dawno nie było okazji na dłuższy spacer z Maxem.
Max to pokaleczony przez los odpad hodowli bokserów... przygarnięty ze schroniska, w którym czekał na swój koniec, walcząc jednak do ostatniego tchu o kolejny dzień!
Ale dość smutnego przynudzania - Maks jest ze mną od trzech lat. Tym razem wypuściliśmy się w okolice pobliskiej kopalni piasku i żwiru, którą zalewają wody z naturalnych źródeł:
Ha, mnie tego nie musisz mówić - ręce pogryzione, nogi podrapane... a to tylko pięć małych kociaków, których apetytu kotka nie nadąży zaspokajać. Kiedy niosę im jedzenie to traktują mnie jak drzewo, a czasami próbują czy jestem jadalny. Strach pomyśleć co będzie dalej ;-)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum